Moja mama robiła tak, że stawiła mleko gdzieś tam, gdzie było ciepło i to mleko się zsiadało. Później można było robić z nim różne interesujące rzeczy, choć w przypadku mojej mamy były to chyba tylko placki, i nawet bez owoców :(
Tylko - no właśnie, to całe zsiadanie się. Taką umiejętność posiada tylko mleko wiejskie, którego nie wymęczono jeszcze procesem produkcyjnego ulepszania. Żyjątka wszelakie powodowały rozkład białka pla pla pla i w efekcie mleko się psuło. Mleko kupne też potrafi się zepsuć, ale dopiero po miesiącu i... no... z tego to już placków nie zrobimy. Ani niczego.
(Idiotyczne, że za starych dobrych czasów nawet zepsute rzeczy można było zjeść.)
Ale ale! Świat cywilizacji wynalazł nie tylko coś takiego jak gotowe mleko zsiadłe w kubeczku, ale też kefir! Tak, kefir też się nadaje, jako że jedno i drugie wypchane jest podobnego rodzaju bakteriami! Że z takiego kubeczka za pięć złotych polskich placków sobie nie narobimy? Noooo, to trzeba ruszyć głową i wpakować ów kubeczek do całego gara mleka! Teraz jedyną ceną jest cierpliwość, ale jak już damy bakteriom się rozpanoszyć po garze, to będziemy mieć tyle mleka (i placków), ile nam się zachce!
Przepis, który tu przedstawiam, gratyfikuje takie właśnie dalekowzroczne podejście. Taaaak, w przepisie-inspiracji pisze 400ml kefiru, ale co za różnica? Przecież każdy potrafi mnożyć przez dwa. Chyba. Jeśli nie umiecie, to pomnóżcie przez trzy. Nie wiem. Co prawda już przy pierwszej operacji arytmetycznej otrzymamy porcję dla regimentu wojska, jednak ponieważ ja gotuję nie tylko dla siebie, to przeważnie wybieram tę drugą. Czyli kubeczek kefiru + litr mleka.
Z czego:
400ml kefiru
1/2 łyżeczki sody
1 jajko
1 łyżka cukru
szczypta soli
2-2,5 szklanki mąki
2 jabłka (tzn. pięćsiedem osiem bananów)
olej do smaż enia
cukier puder do posypania
Uważniejsi Czytelnicy zapewne wyłapali jeszcze jedną subtelną różnicę między oryginalną listą składników. Banany. Banany są super. Mięciutkie, aromatyczne, a po minucie na patelni natychmiast kremowe i delikatne. Jabłka tak nie potrafią.
Owoców nie trzeba kupować świeżych. O wiele lepsze (podobnie zresztą jak kefir!), będą przejrzałe. Na parę kiści takich właśnie bananów z łatwością załapiemy się w wielu sklepach czy też bazarkach, gdzie sprzedający masowo wyzbywają się jarzyn z plamkami w nadzwyczaj korzystnych przecenach w rodzaju 60kg za dwa złote.
Kiedy już udało nam się tym czy innym sposobem wejść w posiadanie niezbędnych itemów, możemy przystąpić do akcji:
Jak:
Do miski dajemy kefir i wsypujemy sodę. Następnie dodajemy jajko, cukier, sól. Dodajemy pokrojone jabłka oraz cynamon BANAAANY, a na koniec mąkę.
Wszystko dokładnie mieszamy.
Smażymy na oleju z 2 stron aż placuszki ładnie się zarumienią.
Proste? Proste. Każdy chyba wie, na czym polega patelnia.
Podajemy ciepłe, posypane cukrem pudrem.
Czyli coś takiego:
Brawoooo! 👏 👏 👏
Jeśli jesteście w stanie zrobić sobie jajecznicę (albo komuś) to te placki też muszą się udać!